Andrzej Kajetan Wróblewski, były rektor UW i członek KBN
Ostatnie propozycje dalszego drastycznego ograniczenia nakładów na naukę w Polsce coraz bardziej uwiarygodniają pogląd, że to coś więcej niż tylko wynik głupoty polityków. Komu od pewnego czasu bardzo zależy na tym, by naukę w Polsce osłabiać i niszczyć? Oto kilka faktów z poprzednich lat. Na spotkaniu z naukowcami w początkach lat 1990 wicepremier Balcerowicz oświadczył publicznie, że "polska nauka zajmuje się wynajdywaniem koła, które jest od dawna znane, więc nie ma co w nią inwestować." Są świadkowie tej wypowiedzi.
W początkowym okresie transformacji przyjechała do nas grupa ekspertów OECD, aby doradzić rządowi w sprawach reformy nauki i edukacji. Wtedy ktoś postarał się o umieszczenie w prasie informacji, jakoby zdaniem tych ekspertów nauka w Polsce stała na tak niskim poziomie, że nie opłaca się w nią w ogóle inwestować, bo w razie potrzeby taniej będzie kupić licencję zagraniczną. Akurat miałem wtedy kontakt z tą grupą ekspertów, którzy zaprzeczyli, że kiedykolwiek komukolwiek udzielali podobnych kłamliwych wypowiedzi. Powiedzieli to publicznie na konferencji prasowej w KBN, a ja zachowałem podpisane przez nich oświadczenie w tej sprawie.
Przez kilkanaście lat kolejni ministrowie finansów ograniczali systematycznie nakłady na badania naukowe. Część planu niszczenia nauki w Polsce już się powiodła, ponieważ sporo naszych naukowców już wyemigrowało, a teraz liczba emigrantów zapewne jeszcze wzrośnie. I jak tu nie wierzyć w spiskową teorię dziejów?
Przedruk z prasy codziennej; źródło - gazeta.pl